Bezdomność

Toruń. To nie tylko spór o igloo

Pomysł społeczników z „Serca Torunia”, by podarować bezdomnym zostającym zimą poza noclegowniami 10 małych namiotów, wywołał gorącą dyskusję. Czy to utrwalanie bezdomności, jak uważa straż miejska? W większych miastach śpiwory i namioty przekazuje się od lat. Przykładem działalność Fundacji Kapucyńskiej.

Dziesięć małych, jednoosobowych namiotów w typie igloo – to ten dar wywołał w Toruniu tyle dyskusji. Termiczne „jedynki” społecznicy z charytatywnej organizacji „Serce Torunia” pozyskali od darczyńców z Białegostoku. Ogłosili, że przed zimą podarują je tym bezdomnym, którzy zostają w bunkrach czy innych koczowiskach.

– Bo nie ma co udawać, że nagle takie osoby znikną. Zawsze jakaś część osób bezdomnych pozostawać będzie poza schroniskiem czy noclegownią. A taki namiot po prostu może uratować życie podczas mrozów – tłumaczył Michał Piszczek, społecznik z dużym doświadczeniem (za jego sprawą powstała w mieście np. sieć jadłodzielni), współzałożyciel organizacji.

Reakcji, z jaką spotkał się pomysł w Toruniu, raczej się nie spodziewał…

Najpierw żywo zareagowali internauci. „Zaraz powstanie miasteczko namiotowe” – wieszczyli niektórzy. I roztaczali wizje śmietniska i wszelkiej patologii, która takiemu miasteczku będzie towarzyszyć. Inni próbowali studzić ich emocje, zwracając uwagę po pierwsze na to, że dziesięć „igloo” miasteczka nie stworzy.

Potem swoje stanowisko do lokalnych mediów rozesłał mailem Mirosław Bartulewicz, komendant Straży Miejskiej w Toruniu. Dlaczego w ogóle zabrał głos? Bo lider „Serca Torunia” powoływał się na zielone światło dla pomysłu ze strony municypalnych. Tymczasem komendant kategorycznie odciął się od idei oraz poprosił, by straży z nią nie łączyć.

Kształt dyskusji nie pozostawiał wątpliwości, co leży u podłoża sporu. To pytanie o to, czy w ogóle i jak pomagać tym bezdomnym, którzy pozostają poza schroniskami i noclegowaniami.

A jak jest w większych aglomeracjach? Fundacja Kapucyńska im. błogosławionego Aniceta Koplińskiego działa w stolicy wręcz modelowo. Z jednej strony, prowadzi swój dom dla osób bezdomnych, w których obowiązują określony zasady, choć to nie noclegowania, lecz przede wszystkim jadłodajnia i punkt wydawania odzieży i leków. Swoim podopiecznym pomaga jednak zdecydowanie szerzej: wsparciem psychologicznym i duchowym, terapią, dostępem do kultury.

Z drugiej strony natomiast bracia kapucyni z wolontariuszami nieustannie wykonują pracę organiczną u podstaw, kierowaną do osób bezdomnych z ulicy. To setki posiłków wydawanych dziennie, paczki z darami i nie tylko. „Głodnego nakarmić, nagiego przyodziać” – te słowa bracia przypominają choćby w mediach społecznościowych.

Dla jednych to gest miłosierdzia; drudzy będą woleli określenie „podstawowa pomoc humanitarna”. Rzecz sprowadza się jednak do tego, by wykonywać też pracę najprostszą: zaspokoić głód i ochronić przed mrozem tego człowieka w kryzysie, którego przecież dopiero żywego i nakarmionego można próbować z opresji dalej ratować.

Źródło: oprac. za nowosci.com.pl. Zdjęcie ilustracyjne – fot. Shutterstock.

24 września 2022