News, Zadłużenie

Komornicy przystępują do ściągania długów. Kryzys zajrzał do kieszeni milionom Polaków

Koniec taryfy ulgowej dla dłużników. Ruszyły sądy, a z nimi komornicy. Wracają licytacje i doręczenia. Pracodawcy zawaleni są pismami o zajęciach wynagrodzeń.

Kryzys zajrzał do kieszeni milionom Polaków. Łączny dług osób fizycznych na koniec maja wynosił już prawie 47 mld zł. Od momentu ogłoszenia lockdownu w rejestrze dłużników przybyło kolejnych 6,6 tys. osób i obecnie jest ich już 2,5 mln. A to dopiero początek, bo na czarną listę – paradoksalnie – nie tak łatwo jest trafić.

Na forach internetowych księgowe i kadrowe skarżą się, że nie nadążają z obsługą kancelarii komorniczych, które zalewają je zajęciami wynagrodzeń. Wielu pracowników ma nie jednego, ale po kilku komorników jednocześnie, których trzeba obsłużyć. Mało kto już orientuje się w nowych przepisach dotyczących wyłączeń spod egzekucji, wprowadzanych w kolejnych tarczach antykryzysowych.

Wielu Polaków w ostatnich miesiącach straciło pracę, a inni mają obniżone wynagrodzenia. Ludzie dopytują, czy komornik ma prawo zająć im świadczenie postojowe lub inne świadczenie pobierane z ZUS. Panuje strach i chaos.

Komornicy dokonują zajęć kont bankowych i wynagrodzeń, zaczynają także wyznaczać terminy licytacji zajętych wcześniej ruchomości. Będą wykonywane również tzw. doręczenia komornicze. Tylko eksmisje z mieszkań są na razie wstrzymane (ale tylko na czas trwania epidemii). Z mieszkań usuwani są natomiast sprawcy przemocy domowej.

Komornicy przyznają, że mają teraz twardy orzech do zgryzienia. W dwóch kolejnych tarczach antykryzysowych pojawiły się przepisy, które nie tylko im utrudnią pracę, ale również mogą skrzywdzić wierzycieli lub dłużników. Chodzi m.in. o zapis w tarczy 3.0 o podwyższeniu kwoty wolnej od egzekucji (1750 zł brutto) o 25 proc. na każdego członka rodziny, który pozostaje na utrzymaniu dłużnika. Można go zastosować, o ile obniżenie wynagrodzenia pracownika lub zwolnienie członka jego rodziny z pracy nastąpiło z powodu COVID-19.

Z kolei w tarczy 4.0 przepisy mają zadziałać z mocą wsteczną. Komornicy, którym banki przekazały środki z mikropożyczek lub dopłat do wynagrodzeń, będą musieli je dłużnikom zwrócić. I znowu, przepis ten mówi tylko o środkach, które jeszcze nie zostały wydane wierzycielom. To oznacza, że wiele osób nie odzyska już swoich pieniędzy.

Zdaniem komornika, jeśli wolą ustawodawcy było zwolnienie wszystkich środków pomocowych z tarczy spod egzekucji sądowej lub administracyjnej, to należało to zrobić w sposób ogólny, a nie w wybranych sytuacjach i w co chwilę nowelizowanych zapisach.

źródło: money.pl

22 czerwca 2020