News, Niepełnosprawność

Wykluczenie niejedno ma imię

Bo człowiek nie jest stworzony do nic nie robienia,
Lecz do tworzenia.
Ja pragnę tworzyć,
by moje życie ozdobić

Fragment wiersza nadesłanego przez Czytelniczkę posłużył za kanwę i inspirację tego artykułu.
Pani Katarzyna*, mieszkanka Warszawy, od dziecka na wózku inwalidzkim, pisze, że Jej rodzinne miasto to pustynia, gdy idzie o „mieszkalnictwo dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności w normie intelektualnej„. Paradoksalnie osoby z kategorii niepełnosprawności intelektualnej, dzięki determinacji rodziców i opiekunów doczekały się w stolicy placówki z mieszkaniami na próbę, gdzie pod bacznym okiem trenerów wdrażają się do samodzielnej egzystencji na poziomie prostych czynności życiowych. To szansa dla nich samych i rodziców, zatroskanych o los swoich pociech, kiedy ich zabraknie. Jak pisze Pani Katarzyna – nie mieści się w żadnej z kategorii programów dedykowanych osobom z niepełnosprawnościami.

My też jesteśmy obywatelami naszego kraju i chcielibyśmy poznać strukturę niezależnego życia. Bardzo chcę żyć samodzielnie, lecz nie mogę… Bo dominującą grupą są w obszarze bycia samodzielnym osoby niepełnosprawne intelektualnie, które funkcjonują samodzielne (np. samodzielnie pójdą, wejdą po schodach, czy po prostu zrobią wszystko wokół siebie). Tak jak każdy z nas, chcemy w naszym życiu coś zmienić„.

Tyle Czytelniczka, acz poruszających serce cytatów z Jej korespondencji mógłbym przytoczyć znacznie więcej. Rzecz jednak nie w epatowaniu dojmującym poczuciem niemożności, wynikającym z wykluczenia społecznego, gdzie paradoksalnie barierę stanowią nie tylko przysłowiowe schody, ale brak woli oszacowania rzeczywistej skali zjawiska, zdefiniowania barier organizacyjnych, finansowych, w sferze regulacji, wreszcie logistyki i zasobów, które w ramach realizowanych przez samorządy programów rewitalizacji mogłyby problem, jeśli nie rozwiązać, to znacznie usprawnić. Rewitalizacja nie ma bowiem służyć jedynie zachowaniu i przywróceniu do życia zasobów materialnych powierzonych pieczy samorządu, ale nadaniu im nowych funkcji użyteczności publicznej wraz ze zmieniającymi się potrzebami, adekwatnie do skali nowych wyzwań.

Szukając efektu synergii warto rozważyć takie ułożenie projektu, w którym potrzeby i ograniczenia osób z różnymi kategoriami niepełnosprawności dałoby się skojarzyć. Wariantem optymalnym wydaje się powierzenie opieki nad osobami z niepełnosprawnościami natury intelektualnej tym, których sprawny umysł uwięziony jest w ciele wykluczającym samodzielne poruszanie się. Tym samym zamiast wyszarpywać sobie wzajemnie skrawki kołdry, która zawsze będzie zbyt krótka, zoptymalizujemy wykorzystanie dostępnych zasobów, wzmacniając jednocześnie relacje, które tworzą w tak delikatnej materii trwałe więzi. Ich fundamentem może wszak być zasada subsydiarności, albo pomocniczości, która legła u podstaw Unii Europejskiej.

Zbyt często mówiąc o pieniądzach zapominamy bowiem, że fundamentem i spoiwem Wspólnoty były właśnie wartości. Warszawa posiada wg. różnych szacunków od 1,5 do 2 tysięcy pustostanów, przy czym mówimy tylko o lokalach w budynkach mieszkalnych, a przecież istnieje cała nierozpoznana sfera obiektów o innych pierwotnie funkcjach. Stanowią one łakomy kąsek dla developerów w przypadku atrakcyjnego położenia i dużych kubatur dających szanse adaptacji na wysoce dochodowe lofty. Gdzieś po drodze zagubił się człowiek i jego dobro. Warto więc podjąć to wyzwanie w kraju, gdzie narodziła się Solidarność. Że można, udowodniła niedawno Łódź za sprawą Domu Dziennego Pobytu dla Osób Niepełnosprawnych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Wprawdzie jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale…

*Imię zostało zmienione na potrzeby artykułu.

14 sierpnia 2020