Im więcej ludzi traci pracę, tym więcej obowiązków mają pracownicy ośrodków opieki społecznej. Koronawirus przyprowadza im nowych klientów.
Z meldunków jakie napłynęły w ostatnim czasie z województwa kujawsko-pomorskiego wynika, że w stolicy regionu, Bydgoszczy, nowi podopieczni na razie nie stanowią dużego odsetka wszystkich podejmowanych spraw. Obecnie tylko kilkadziesiąt dodatkowych osób zwróciło się o pomoc do ośrodka opieki społecznej. Ludzie ci utracili pracę w wyniku stanu epidemii. Oczekiwali pomocy finansowej na utrzymanie, podstawowe opłaty związane z mieszkaniem, leki. W większości przypadków takową pomoc, oczywiście przy uwzględnieniu obowiązujących przepisów i możliwości budżetowych ośrodka, otrzymywali.
Tymczasem toruńscy pracownicy socjalni MOPR od czerwca informują o coraz większej liczbie nowych zgłoszeń o wsparcie. Przybyło ok. 40 osób, które w wyniku pandemii utraciły zatrudnienie.
Liczba podopiecznych wzrosła też we Włocławku. W początkowym okresie epidemii nie obserwowano w tym mieście zwiększenia liczby osób ubiegających się o świadczenia. Niewielki wzrost zanotowano od maja.
Odkąd pojawiła się pandemia, przybyło podopiecznych, jednak ten wzrost nie jest duży, kilkuprocentowy – przyznają w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Golubiu-Dobrzyniu.
Nie wszędzie przybywa podopiecznych w pandemii. – Nie zauważyliśmy zwiększenia liczby klientów – podkreślają w Ośrodku Pomocy Społecznej w Świeciu.
Mimo „500 plus”, nadal w Kujawsko-Pomorskiem mieszkają dzieci, dla których – zanim nastała pandemia – jedynym ciepłym posiłkiem w ciągu dnia, zarazem pierwszym tego dnia w ogóle, był szkolny darmowy obiad. Koronawirus sprawił, że pracownicy socjalni musieli zmienić tryb działania. Dla części rodzin, którym od stycznia br. była przyznana pomoc w formie refundacji dożywiania dzieci w szkołach lub przedszkolach, została zmieniona ona na świadczenie finansowe w formie zasiłku celowego na zakup żywności.
źródło: Gazet Pomorska
